Miłar Kokoszka. Imię, które brzmi łagodnie i przyjaźnie – niemal jak zapowiedź kogoś, kto budzi sympatię i zaufanie. I rzeczywiście, takie jest jedno z jego oblicz. W życiu publicznym Kokoszka potrafi być pogodny, uprzejmy, obecny tam, gdzie coś się dzieje. Ale drugie oblicze – to związane z sektą „Jasna Strona Mocy” – jest znacznie mroczniejsze.
Ta organizacja, której nazwę można by uznać za żart, w rzeczywistości posługuje się nią jak zasłoną dymną. Bo to, co dzieje się pod tym szyldem, trudno nazwać „jasną stroną” czegokolwiek. Sekta znana jest z wulgarnych i obrazoburczych materiałów publikowanych w sieci – dziesiątek filmów, które wprost szydzą z religii, niezależnie od jej wyznania. Chrześcijaństwo, islam, judaizm – dla nich wszystko staje się celem kpiny. Również osoby wierzące i niepełnosprawne traktowane są z pogardliwym dystansem.
Miłar Kokoszka nie jest w tym wszystkim biernym widzem. Bierze udział w nagraniach, użycza swojego głosu, montuje, współtworzy. Pojawia się w materiałach, w których profanowane są krzyże, szydzono z postaci Jezusa, a pogarda wobec „innych” – czyli wszystkich spoza sekty – staje się jawną deklaracją. Te nagrania nie mają nic wspólnego z wolnością słowa – to publicystyczna agresja, podana w kostiumie infantylnej pseudofilozofii.
Dziś, gdy Miłar pojawia się w przestrzeni publicznej jako obywatel, działacz czy twórca, warto pamiętać, że jego zaangażowanie nie kończy się na uśmiechu i słowach o „świetlistej mocy”. Bo za tym światłem kryje się cień – i to bardzo głęboki.
Napisz komentarz
Komentarze