Co więcej, doświadczenie życiowe i miękkie kompetencje, stają się na rynku pracy atutem nie do przecenienia. Pracodawcy coraz częściej zauważają, że czterdziestolatek, który przeszedł solidny kurs zawodowy, zazwyczaj szybciej odnajduje się w nowym środowisku, rzadziej popełnia kosztowne błędy i potrafi lepiej zarządzać czasem. W konsekwencji rekruterzy chętnie stawiają na kandydatów 40+, którzy łączą twarde umiejętności zdobyte na szkoleniu z solidną bazą ludzkiego podejścia do zespołu i klienta.
Dlaczego jednak decydujemy się na tak odważny krok właśnie teraz? Po pierwsze, rynek pracy w regionie dynamicznie się zmienia. Rozwój logistyki, budownictwa czy energetyki powoduje rosnące zapotrzebowanie na fachowców z aktualnymi certyfikatami UDT i SEP. Po drugie, pandemia oraz inflacja pokazały, że praca na etat nie zawsze gwarantuje spokojną przyszłość. Tymczasem kurs zawodowy można ukończyć w kilka tygodni, a nową wypłatę poczuć już po pierwszym miesiącu. W rezultacie przebranżowienie staje się jasnym, policzalnym projektem inwestycyjnym. Dziś przeznaczasz swój czas i energię, a jutro czujesz większą stabilność.
Właśnie dlatego w tym artykule zabieramy Cię w podróż po historiach opolan, którzy odważyli się zrobić krok naprzód. Ponadto, podpowiemy Ci, gdzie przejść szkolenie i jaki kurs dobrze rokuje. Jeśli więc zastanawiasz się, czy po czterdziestce warto jeszcze raz postawić wszystko na jedną kartę, zostań z nami. Pokażemy, że to nie skok w nieznane, lecz przemyślana inwestycja w siebie, w rodzinę i w spokojniejszą przyszłość.
Historie kursantów, którym się udało
Jeśli myślisz, że po czterdziestce zostaje tylko liczenie lat do emerytury, pozwól, że przedstawimy Ci czwórkę wyjątkowych opolan. Każdy z nich stanął kiedyś pod ścianą zawodowej rutyny, a mimo to znalazł sposób, by przebić się przez mur stagnacji. Choć mają do powiedzenia różne rzeczy, łączy ich prosta konkluzja: zmiana zawodu może być szybsza, prostsza i przyjemniejsza, niż podpowiada zdrowy rozsądek.
Piotr, 45 lat - od magazynu do suwnic
Gdy magazyn w firmie motoryzacyjnej zaczął zwalniać ludzi, Piotr poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. „Nie chciałem znów czekać, aż ktoś zadzwoni z ofertą pracy, wolałem wziąć sprawy w swoje ręce” - wspomina teraz już spokojny o pracę. Dlatego zapisał się na kurs obsługi suwnic w OKZ Andrzej Kalemba. Początki nie były łatwe, bo teoria wymagała przygotowania się. Mimo to, tydzień po egzaminie UDT odebrał telefon ze stalowni - dziś obsługuje suwnicę o udźwigu 25 ton. Jak zmieniła się jego sytuacja finansowa? Podwyżka o jedną trzecią. „Najlepsze jest to, że praca jest powtarzalna, ale nie nudna. Każdy załadunek to inna łamigłówka” - dodaje z satysfakcją.
Jacek, 42 lat - call center zamienił na uprawnienia SEP
Jacek przez lata pracował na słuchawce: „Sprzedawałem, tłumaczyłem, czasem wysłuchiwałem żalów. W pewnym momencie bateria mi się wyczerpała. Pewnie zdajecie sobie sprawę jak złośliwi potrafią być ludzie na słuchawce” - wyznaje. Szukał zawodu, gdzie cisza w słuchawce będzie atutem. Przypadkiem trafił na wieczorowy kurs elektryczny G1. Zaskoczyło go, jak szybko pojęcia typu „rezystywność” czy „prąd różnicowy” zaczęły składać się w całość. „Szczerze? Podłączyć rozdzielnię jest prościej niż ugłaskać zdenerwowanego klienta” - śmieje się. Dziś serwisuje instalacje w nowych blokach mieszkalnych. Stawka godzinowa podskoczyła o 80%. Jacek ceni sobie spokój i zapach świeżo położonego tynku zamiast biurowego gwaru.
Tomek, 48 lat - z budowy na podnośniki koszowe
Na budowie Tomek zjadł zęby, lecz plecy mówiły dość. „Kiedy lekarz rzucił hasło ‘rehabilitacja’, pomyślałem sobie: dobra, ale ja muszę jeszcze zarabiać, mam przecież rodzinę na utrzymaniu” - odpowiada konkretnie. Rozglądał się za pracą, która byłaby dla niego zdrowsza. Kurs na podesty ruchome koszowe okazał się strzałem w dziesiątkę. „Wysokość? Lubię, bo z góry widać, co trzeba poprawić” - dodaje z uśmiechem. Po egzaminie wskoczył do ekipy montującej reklamy na fasadach galerii handlowych; kręgosłup dziękuje, a pensja jest wyższa o połowę. „Najtrudniej było przestawić głowę, że teraz steruję joystickiem, a nie łopatą” - przyznaje.
Wiesław, 50 lat - logistyk, dziś prowadzi firmę wynajmującą ładowarkę teleskopową
Logistyka magazynowa brzmiała dumnie, lecz Wiesław czuł, że utknął przy biurku. „Raporty, tabelki, a ja od dziecka lubiłem maszyny”. Po rozmowie z doradcą zawodowym postawił na kurs operatora ładowarki teleskopowej. Praktyka w terenie była dla niego jak świeże powietrze: „Pierwszy raz od lat wracałem z pracy z głową wolną od Excela.”. Teraz prowadzi mały biznes w ramach, którego oferuje swoją pracę na budowach hal przemysłowych w całym województwie. Zarabia o wiele więcej niż w logistyce, a grafik układa sobie sam. „Nie muszę udowadniać, że pięćdziesiątka to schyłek. Dźwigam ciężkie materiały na dziewięć metrów i wciąż mam apetyt na więcej”.
Gdzie przejść kurs zawodowy w Opolu?
Z jednej strony każda z opisanych historii jest niepowtarzalna, bo inny był punkt wyjścia, inna motywacja i inny cel. Z drugiej strony, wszystkie przecinają się w tym samym miejscu: na salach wykładowych i placach manewrowych Ośrodka Kształcenia Zawodowego Andrzej Kalemba. To właśnie tutaj Piotr w cztery intensywne weekendy nauczył się, jak opanować suwnicę o udźwigu 25 ton; Jacek w zaledwie trzy tygodnie wchłonął tyle wiedzy o elektryce, że bez nerwów stanął przed komisją SEP; Tomek w dziesięć dni zamienił łopatę na joystick podnośnika koszowego; a Wiesław, w niespełna miesiąc, sprawił, że kilkunastometrowa ładowarka teleskopowa stała się przedłużeniem jego ramion.
Dlaczego właśnie ten ośrodek? Po pierwsze, sprzęt. Prowadzący nie opowiadają o maszynach z podręcznika, lecz pokazują je na własnym, rozległym placu wyposażonym w maszyny przygotowane do szkoleń. Po drugie, praktycy-instruktorzy: każdy ma za sobą tysiące godzin w kabinie lub przy rozdzielni, więc potrafi jednym zdaniem wyjaśnić to, co w Internecie rozpisane jest na wiele stron. Po trzecie, tempo nauki - elastyczne, lecz konkretne. Jeśli potrzebujesz ekspresowego szkolenia, wybierasz blok tygodniowy od rana do popołudnia; kiedy pracujesz na etat, wskakujesz w tryb popołudniowo-weekendowy, a program rozciąga się do czterech-pięciu tygodni, bez utraty jakości.
Do flagowych szkoleń ośrodka należą:
- Suwnice II S - już w 4 × 8h teorii + 12h praktyki;
- Podesty ruchome IP - 5 dni „od A do Z”, z egzaminem w sobotę;
- HDS II Ż - tydzień ćwiczeń na placu przeładunkowym;
- Ładowarki teleskopowe - 7 dni, łącznie 40h jazdy i manewrów;
- Uprawnienia SEP G1 - 30h wykładów w trybie popołudniowym plus egzamin państwowy;
- Kursy gazowe G3 - weekendowa teoria + praktyka przy przyrządach regulacyjno-pomiarowych.
Każdy program można rozłożyć w czasie, a w nagłych przypadkach, skondensować do formuły kursu weekendowego. Dla firm istnieje opcja szkolenia wyjazdowego: instruktorzy przyjeżdżają prosto pod halę klienta, co skraca przerwy produkcyjne.
Jeśli więc masz w głowie choćby cień myśli: „A co, jeśli to też szansa dla mnie?”, odsyłam Cię do pełnego katalogu szkoleń - wszystko znajdziesz na stronie ze spisem kursów Ośrodka Kształcenia Zawodowego Andrzej Kalemba. Tam sprawdzisz terminy najbliższych naborów, zobaczysz orientacyjne ceny i dowiesz się, które kursy właśnie teraz kwalifikują się do refundacji. Kliknięcie zajmie kilkanaście sekund, a może otworzyć drzwi, przez które przeszli już Piotr, Jacek, Tomek i Wiesław. Bo wiek to tylko liczba, a fach w ręku. Realny kapitał, który zaczyna pracować od pierwszego zlecenia.