W najnowszym numerze samorządowego biuletynu „TAK!” burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz opublikował obszerny felieton o hejcie. Pod hasłem „Hejt! Stop. To o nas wszystkich…” zwraca się do mieszkańców, apelując o zakończenie fali agresji słownej, która – jego zdaniem – rozlewa się w gminie i niszczy lokalną wspólnotę. Problem w tym, że jak wskazują jego krytycy, ten emocjonalny tekst może być próbą ucieczki do przodu – odwrócenia uwagi od zarzutów o nieprawidłowości finansowe i nepotyzm.
### „Hejt” w wersji burmistrza
Kolbiarz definiuje hejt jako „atak słowem” i przestrzega, że krytycy posługują się manipulacjami i półprawdami. W felietonie przywołuje obraźliwe komentarze kierowane pod jego adresem i adresem współpracowników, które – jak twierdzi – naruszają godność i wprowadzają atmosferę nienawiści. Przekonuje, że taka narracja szkodzi całej wspólnocie i podważa zaufanie do instytucji samorządowych.
Burmistrz podkreśla również jawność swojego wynagrodzenia i oświadczeń majątkowych, wskazując, że wszystkie są zgodne z prawem i podlegają corocznej kontroli. Odrzuca oskarżenia o „gigantyczne” zarobki władz gminy, tłumacząc je ogólnopolskimi regulacjami.
### Co przemilcza felieton?
Na ten sam temat odniósł się vloger związany z inicjatywą obywatelską „Nysa Patrzy”. W jego ocenie burmistrz nie podjął w felietonie rzeczowej polemiki z najpoważniejszymi zarzutami. Chodzi o praktykę przyznawania wysokich dodatków specjalnych kierownictwu urzędu – m.in. Elwirze Ślimak, Piotrowi Bobakowi i Markowi Rymarzowi – w sposób stały, od 2015 roku.
Tymczasem prawo przewiduje, że dodatki specjalne są okresowe i powinny być uzasadnione nadzwyczajnym zwiększeniem obowiązków, np. przy wdrażaniu dużych projektów czy organizacji wyborów. Krytycy wyliczają, że w Nysie dodatki – sięgające dziś nawet 4600 zł miesięcznie – stały się stałym elementem wynagrodzenia, co stoi w sprzeczności z ustawą.
Jak zauważa vloger, burmistrz zamiast odnieść się do tych zarzutów, skoncentrował się na kilku emocjonalnych komentarzach mieszkańców. – *„Kolbiarz walczy nie z hejtem, ale z rzeczywistością. Zamiast się tłumaczyć, nazywa krytyków hejterami”* – komentuje.
### „Hejt” czy obywatelska kontrola?
Sprawa wywołała w Nysie gorącą dyskusję. Część mieszkańców przyznaje rację burmistrzowi, wskazując na nieakceptowalny poziom agresji w internecie. Inni uważają, że próba sprowadzenia krytyki do kategorii „hejtu” to świadoma strategia polityczna, mająca zdyskredytować obywatelską kontrolę nad władzą.
Jedno jest pewne: temat wynagrodzeń, jawności finansów i odpowiedzialności władz samorządowych będzie powracał. Felietony i vlogi to tylko pierwsza linia tego sporu – prawdziwą weryfikacją okażą się decyzje organów nadzoru i, ostatecznie, opinia wyborców.
Napisz komentarz
Komentarze