Przyłapali fryzjera.
Prudnicki fryzjer wygrał z sanepidem w sądzie. Przedsiębiorca za świadczenie usług podczas pierwszego, wiosennego lockdownu miał zapłacić nie tylko 500 złotowy mandat, ale także karę administracyjną w wysokości 10 tysięcy złotych, jakiej zażądał powiatowy, a następnie wojewódzki sanepid.
Padły argumenty konstytucyjne, ale nie tylko.
– Rezygnacja Rady Ministrów z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej oznaczała, że do uregulowań prawnych dotyczących ograniczeń praw i wolności człowieka, w tym także prowadzenia działalności gospodarczej, mają zastosowania wszystkie konstytucyjne i legislacyjne zasady. Wprowadzenie ograniczeń w działalności gospodarczej musi odbywać się na podstawie ustawy i zgodnie z zasadami proporcjonalności. Nawet nadzwyczajne okoliczności nie usprawiedliwiają rezygnacji z tych zasad. - informuje media sędzia Krzysztof Bogusz, rzecznik prasowy WSA w Opolu.
Po bardzo długim wywodzie konstytucyjnym, o czym w skrócie niżej, Sąd w Opolu podważył także błędy proceduralne polegające głównie na uniemożliwieniu niefortunnemu fryzjerowi uczestniczenia w postepowaniu administracyjnym, tj. sanepid oparł się jedynie na notatkach policyjnych i nie wysłuchał strony obwinionej, czyli prudnickiego fryzjera.
Streszczenie decyzji sądu jest dość trudne, ale dzisiaj bardzo istotne, zatem spróbujmy.
Z art. 31 ust. 3 Konstytucji RP wynika, że ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie.
Tylko unormowania, które nie stanowią podstawowych elementów ograniczenia praw i wolności mogą być treścią rozporządzenia. W rozporządzeniu powinny być zamieszczane jedynie przepisy o charakterze technicznym, nie mające zasadniczego znaczenia z punktu widzenia praw lub wolności jednostki.
Z powyższymi regułami zerwano wprowadzając przepisy związane z zapobieganiem epidemii SARS -CoV-2. Całość ograniczeń wolności i praw została przeniesiona z ustawy do rozporządzenia.
Dlaczego? Ponieważ przyjęta technika legislacyjna nowelizacji ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r., która nastąpiła podczas pierwszej fali pandemii dnia 2 marca 2020 r., polegała wyłącznie na wyposażeniu Rady Ministrów w kompetencję do wprowadzania ograniczeń, bez dostatecznego zawarcia kompetencji w samej ustawie.
Czyli dawała Premierowi "wolną rękę". To niezgodne z prawem, ograniczenia wolności obywateli, muszą zostać szczegółowo zapisane w ustawie.
Na skróty i w praktyce:
WSA w Opolu nie zostawił suche nitki na "maseczkowym" rozporządzeniu. Nie chodzi oczywiście o same maseczki. Problem, który słychać coraz głośniej w tym, że Rada Ministrów nie może za pomocą rozporządzenia kształtować dowolnie formy ograniczeń dotykających wolności i praw człowieka, a także wolności gospodarczej.
Szczegółowy katalog ograniczeń, jakie można wprowadzić musi być zapisany w ustawie. Jednakże zapisy takiej ustawy, nie mogą powielać treści innej ustawy, w tym wypadku o stanie klęski żywiołowej z wyłączeniem przysługującej obywatelom ochrony np. prawa do odszkodowań. Bo taka ustawa staje się sama w sobie obejściem prawa.
Logika jest następująca:
1. Mamy stan klęski żywiołowej.
2. Rząd ma do dyspozycji ustawę o stanie klęski żywiołowej, jednak ta ustawa oprócz ograniczeń przewiduje cały katalog rekompensat za skutki ograniczeń.
3. Sejm uchwala druga ustawę (2008), która powiela katalog ograniczeń (bardziej ogólnie), ale nie przewiduje rekompensat, potem ustawę nowelizuje (2020) i daje uprawnienia dowolnego kształtowania ograniczeń premierowi.
Rezultat:
Premier wprowadza ograniczenia z dnia na dzień według własnego upodobania i bez żadnych odszkodowań. To chyba nie jest w porzadku?
Napisz komentarz
Komentarze